piątek, 30 grudnia 2011

Nasza Maja zaczyna wydawać coraz to nowe odgłosy, od aaa, eee po ej, le, buu itd. Do tego robi te swoje coraz to nowe i śmieszniejsze minki. Mogłabym tak siedzieć i wpatrywać się w nią godzinami. Uwielbia też jak się do niej mówi, reaguje wtedy na dźwięk słów, słucha uważnie jakby starała się zrozumieć ich sens. Wtedy też wytrzymuje najdłużej bez marudzenia. Ale i tak jej ulubionym zajęciem pozostaje jedzenie. Albo chociaż trzymanie cycusia w buzi i nasłuchiwanie. Coraz częściej uśmiecha się do nas i wyraźnie rozpoznaje głos mój i D. Nie mówiąc o tym, że potrafi wypatrzeć mnie z daleka i zazwyczaj przypomina sobie wtedy, że może by coś zjadła. Popołudnia spędza u mnie na rączkach przy piersi, ssąc i przysypiając co chwila. Próby odłożenia jej do łóżeczka kończą się płaczem. Rośnie mała cwaniara...
Dzisiaj w domu cisza i spokój. Kubuś pojechał do babci, D. załatwia jakieś swoje sprawy a my siedzimy same, przysypiając co chwila. Jutro czekają nas urodzinowe zakupy. Kubuś 2 stycznia kończy 5 lat, ale planujemy mu zrobić imprezę dzień wcześniej. Będzie to niespodzianka dla niego. Tort upiekę jutro sama, prezent(znowu!!!) kupiony już dawno, szampan Picolo dla najmłodszych i może jakieś wino dla dorosłych... Oprócz tego oczywiście balony, bo dla Kuby urodziny bez balonów się nie liczą ;-))

czwartek, 29 grudnia 2011

Wyprawka cd.

 Dziś kurier przyniósł krzesełko do karmienia dla Mai. To już ostatnia część z wyprawki. I jesteśmy z niego naprawdę zadowoleni. Choć nie firmowe, wygląda na solidne i dobrze wykonane. A do tego po prostu ładne i funkcjonalne. I na długo starczy, ponieważ jest do 18kg. Rozkłada się też na płasko więc Maja będzie mogła już niedługo z niego korzystać. 


Nawet nie sądziłam,że jest aż taki duży wybór krzesełek. Różnią się zarówno ceną, od ok 70zł za drewniane po ok 400, nawet 600zł za firmowe. I te najdroższe z reguły mają mniej bajerów i są prostsze. Ale oczywiście firmowe. Nam zależało przede wszystkim na tym, żeby obicie  nie było ceratowe, żeby było duże siedzisko, oczywiście pasy dla bezpieczeństwa (Kuba miał krzesełko drewniane  i brakowało właśnie pasów),żeby składało się do małych rozmiarów i żeby miało cztery kółka do łatwego przemieszczania. Za to funkcje bujania itp. uważam za zbędne przy jedzeniu.
No więc nowy zakup stanął w pokoju, bo trzeba było oczywiście złożyć i sprawdzić czy wszystko jest ok, a Kuba stwierdził, że Maja zajmuje coraz więcej miejsca w ich pokoju. I, że on też by chciał mieć takie krzesełko...
Z okazji urlopu D. zrobiliśmy też wolne i Kubie. Siedzimy więc wszyscy w domu i lenimy się jak tylko jest to możliwe.Jutro Kuba jedzie do mojej mamy i zostaje już do Nowego Roku, a my spędzimy sylwestra  w trójkę w domu. Szkoda nam podrzucać już Maję babciom, zwłaszcza, że jest karmiona piersią. Może za rok się gdzieś wybierzemy. A na razie i tak chodzimy ciągle niewyspani więc zastanawiam się czy doczekamy w ogóle do 24 godz ;-)
Ja ostatnio usypiam wcześniej niż Maja, najczęściej podczas karmienia. Tym sposobem mała najczęściej zostaje u nas w łóżku i śpi z nami już do rana. I o świcie budzi nas swoim słodkim gadaniem. 
D. mnie ostatnio zaskakuje. Nie sądziłam, że aż tak bardzo zakocha się w córce. A teraz wpatrzony jest w nią jak w obrazek. Nosi ją, przytula, rozmawia, biega po aptekach w poszukiwaniu mleka  a nawet chodzi na spacerki kiedy tylko może. Najgorzej idzie mu przewijanie, zwłaszcza kiedy jest większa sprawa w pieluszce... Ale tyle mogę mu wybaczyć.Naprawdę w roli ojca maluszka odnalazł się znakomicie. Nawet na tapecie w jego komórce pojawiło się zdjęcie Mai, które pokazuje wszystkim. Nie spodziewałam się,że aż tak bardzo zaangażuje się w opiekę nad małą. Parę razy powiedział nawet, że gdyby miał mleko, mógłby z nią siedzieć w domu! Ciekawe jak wyszłoby to w praktyce? ;-0

wtorek, 27 grudnia 2011

Po świętach

I już po świętach...  Jak zwykle minęły bardzo szybko. Wigilia u mamy, pierwszy dzień świąt u rodziców D., drugi dzień u moich dziadków. Nie było tylko mojego taty, który mieszka teraz w Kielcach i nie mógł przyjechać. Podobno dziewczynki są chore a najmłodsza ma zapalenie płuc i przed świętami była w szpitalu bidulka. A moje dzieciaki podostawały mnóstwo prezentów i  mnóstwo słodyczy. U Kuby skończyło się wymiotami dzisiaj w nocy, tak go wczoraj prababcia nakarmiła ;-) Maja natomiast przespała całe święta. Nawet o jedzeniu zapominała. Wszystko dzięki zagęszczonemu mleczku , które jej kupiliśmy, żeby jej się tak nie ulewało. Przed każdym wyjściem dostała butelkę i spała po niej wreszcie najedzona. Co prawda i tak co nieco się wylało, ale już nie prawie wszystko. Zważyliśmy ją wczoraj i jest już 5300 z ubrankami i pieluszką czyli w ciągu tygodnia 200gr. A to już coś. Zaczęła prawidłowo przybywać. Nie spodziewała się tylko, że jest taki problem żeby kupić takie mleko. Zdecydowaliśmy się na Nan Ar ponieważ, jako jedyny, jest antyalergiczny. Kuba miał skazę białkową więc istnieje możliwość, że Maja też może ją mieć. Zwiedziliśmy trochę aptek zanim w końcu znaleźliśmy mleko.
Kuba dostał tyle prezentów ( laptopa, sterowaną wyścigówkę, Fuzoodles, złomka, puzzle z Autami i Bobem Budowniczym, itd ) ale najlepiej przypasowały mu nowe zabawki Majki a zwłaszcza mata, do której wchodzi i ciągle przewiesza zabawki. Zgłupieć z nim można ... ;-)
Święta były też okazją, żeby pokazać w końcu Maję rodzicom D. i moim dziadkom, którzy mieszkają poza Łodzią i nie mieli okazji do odwiedzin. Oczywiście wszyscy zachwyceni natomiast mała miała wszystko gdzieś i spała w najlepsze  zarówno u jednych dziadków jak i u drugich...   
Maja po raz pierwszy w sukience:


Kuba czeka na prezenty. Po raz pierwszy wręczał mu je Mikołaj osobiście.


A tu Maja testuje nowe zabawki:


Wytrzymała ok 15mn;-))


No i Kubuś i jego potworki Fuzoodles robione wspólnie z tatą:

piątek, 23 grudnia 2011

Dziś dzień upływa na świątecznych porządkach. Oczywiście tylko mnie, bo D. w południe zabrał Maję na spacer, odebrał Kubę z przedszkola i oświadczył, że wychodzi bo ma jakąś sprawę do załatwienia i będzie wieczorem. Więc znowu zostałam ze sprzątaniem i dwójką małych dzieci sama.
Na dodatek Maja dziś wyjątkowo dużo ulewa przez co jest marudna i ciągle głodna. W nocy była przebierana chyba z pięć razy a spała owinięta w pieluchy tetrowe żeby nie była ciągle mokra.
Za to kiedy nie śpi usilne wpatruje się w nasz zegar, który ma złote wskazówki. Gada do niego i uśmiecha się częściej niż do nas. Coraz lepiej radzi sobie też z dźwiganiem głowy. Leżąc na brzuchu swobodnie obraca sobie ją we wszystkie strony. I nieźle też potrafi przemieszczać się na łóżku wokół własnej osi. Także o pozostawieniu jej samej  nie ma mowy. 
Maja robi się coraz sprawniejsza. Uwielbia kiedy nosimy ją w pozycji pionowej na ramieniu. Obserwuje wtedy wszystko z wielce zdziwioną miną i pręży się aby być jeszcze wyżej i jeszcze więcej widzieć. I pomyśleć, że ma dopiero półtora miesiąca. Raz nawet udało jej się przekręcić z brzucha na plecy, innym razem podczas zabawy na brzuszku powyciągała sobie rączki z rękawów. Jedna wyszła górą a druga schowała się do środka. Wyglądało to przekomicznie.
No i, co najgorsze, robi się coraz cwańsza. Doskonale wymusza, aby wziąć ją  na rączki. Zwłaszcza jeśli chodzi o tatusia, którego uwielbia regularnie obrzygiwać. Szczególnie kiedy jest ubrany do wyjścia ;-)
Tak trzymać! Niech pamięta, że w domu czeka na niego córeczka...

środa, 21 grudnia 2011

Maja
Osoba nosząca imię Maja jest osobą bardzo wrażliwą i mającą bogate wnętrze. Ponad wszystko ceni dobro wewnętrzne aniżeli materialne. Maja jest romantyczką, która błądzi w swoim świecie, który jest idealny - brak w nim zła, które - jak uważa - ogarnęło naszą rzeczywistość. Maja jest osobą, która potrafi sobie zjednywać ludzi. Chętnie pomaga innym, nawet jeśli nie ma z tego żadnych korzyści. Dobro swoich bliskich stawia ponad swoje dobro. Ma dużo szczęścia w miłości - jest wierną żoną i kochającą matką. Ponadto drzemią w niej talenty artystyczne. Jest jednak niecodzienną artystką - to, co tworzy jest odbiciem jej wewnętrznego świata. Maja najlepiej czuje się w klimatach wiejskich, gdzie w ciszy i w spokoju może zagłębiać się w siebie i uciekać do swojego małego świata. Maja bardzo lubi też pisać, ukazując w swych tekstach bunt przeciwko rzeczywistości jaka panuje. 

Zawodami odpowiednimi dla imienia Maja są: dziennikarka, artystka, psycholog


Nasza Maja zrobiła nam dzisiaj dużą niespodziankę. Spodziewałam się, że po szczepieniach będzie raczej marudna. A ona w dzień była raczej spokojna, natomiast w nocy przespała od 23 do 5 rano!!! To był chyba jej rekord w spaniu. O godz 5 obudziła się na karmienie i poszła spać dalej. A ja po raz pierwszy od ponad miesiąca obudziłam się wyspana!! Cudowne uczucie...
Prezenty już popakowane. Jeszcze przed świętami udało mi się kupić matę edukacyjną dla Mai. Jestem bardzo zadowolona z zakupu ponieważ udało mi się kupić firmową matę Tiny Love Kic & Play Plac Zabaw za jedyne 90 zł. No i myślę, że do ok roku zabawek Majce starczy.
Kuba już pierwsze prezenty dostał. Zastanawiam się gdzie on to wszystko pomieści w swoim pokoju. Ja chyba poproszę od Mikołaja duży regał na zabawki.
Maja waży 5 kg. Przybyło jej więc tylko 760 a to jest podobno taka dolna granica. Jednak pediatra kazał jej nie dokarmiać ponieważ mieści się w normie. Mamy ją tylko częściej ważyć i kontrolować. Maja je dużo i często, ale większość ulewa.Mam nadzieję, że szybko z tego wyrośnie, bo nie chciałabym jej dawać sztucznego mleka.Zwłaszcza, że ona nie chce w ogóle go pić.





wtorek, 20 grudnia 2011

Pierwsze szczepienia

Uff... Przeżyłyśmy. Choć nie było łatwo. Płaczu było co nie miara. Mimo tego, iż zdecydowaliśmy się na szczepionki skojarzone,czyli jeden zastrzyk zamiast czterech, aby oszczędzić ją trochę. Słyszałam również, że są lepsze. Zastanawiamy się jeszcze nad pneumokokami i mimo tego, że są drogie, chyba się na nie zdecydujemy. W Stanach podobno te szczepienie jest bezpłatne i obowiązkowe. A u nas? Szkoda gadać... Zastanawialiśmy się nad nim długo, ponieważ Kuba nie był szczepiony na pneumokoki i choruje raz- dwa do roku. I przeważnie obywa się bez antybiotyku. Co prawda swoje wychorował, kiedy zaczął chodzić do żłobka. Pierwszy rok był naprawdę ciężki, ale ponoć to normalne.
 Maja ma o tyle gorzej, że Kuba codziennie przynosi nowe zarazki z przedszkola. Ale może dzięki temu będzie odporniejsza. Szczepienia na pneumokoki to wydatek ok. 600-700 zł w ciągu pół roku i później kolejne 200 zł dawki przypominającej. Jest to całkiem spora suma. A dodać do tego szczepionki skojarzone i zalecane rotawirusy za kolejne 600-700 zł, wychodzi całkiem niezła kwota. No i są jeszcze meningokoki podobno groźniejsze od pneumo... I skąd tu brać na to wszystko pieniądze???

sobota, 17 grudnia 2011

Samotny wieczór

  Dzisiaj dzień upłynął na porządkach przedświątecznych. D. w południe wziął dzieci na spacer a ja w tym czasie zajęłam się sprzątaniem. Popołudniu odwiedziła nas moja ciocia  z chrześnicą. Chciały zobaczyć Maję, bo chyba jako jedyne jeszcze jej nie widziały. Przyniosły oczywiście prezenty, no i byłam mile zaskoczona, bo jako jedyne pamiętały też o czymś dla Kubusia. Więc moje dziecko było podwójnie zadowolone- z prezentu jak i w końcu z towarzystwa do zabawy. Ja ostatnio nie mam dla niego za dużo czasu, przez   co czuje się trochę zaniedbany. Przykro mi z tego powodu i staram się mu tłumaczyć,że Maja jest jeszcze malutka i, że niedługo już nie będzie tak bardzo absorbująca. Jednak on chyba nie do końca to rozumie. Pyta się co chwila czy, kiedy on był mały, też się nim tak opiekowałam jak teraz Mają.I czy w dalszym ciągu jest dla mnie najważniejszy. Skąd ja to znam?! Też w końcu mam młodszego brata.
Wieczór spędzam sama ponieważ D. pojechał na chwilę do Szadku, jego rodzinnego miasta, do jakiegoś kolegi. Natomiast Maja  po raz pierwszy śpi dzisiaj w swoim pokoju w łóżeczku. Do tej pory spała u nas w wózku na zmianę z naszym łóżkiem. Jednak ostatnio przesypia nieźle większość nocy, jeśli nie całą,a nie chcemy żeby się przyzwyczaiła do spania w wózku.  Jak na razie śpi i mam nadzieję,że dotrwa w łóżeczku do rana, oczywiście z małą przerwą na karmienie. Ostatnio karmię ją na śpiąco dzięki czemu nie rozbudza się za bardzo i po tym jak skończy jeść po prostu śpi dalej. I my w końcu też się wysypiamy. 
Z D. ostatnio nam się nie układa. Znowu od wczoraj mamy ciche dni. A od ostatnich minął niecały tydzień. Najgorsze jest to, ze sprzeczamy się o pierdoły, po czym jedno drugiemu robi na złość. Nie wiem czy bylibyśmy razem gdyby nie dzieci. Tzn. nie wiem czy ja bym nie odeszła, bo D. raczej by tego nie zrobił. On nigdy nie widzi problemu, nie stara się naprawić sytuacji. Jedynie czeka aż mi przejdzie. A najchętniej po prostu schodzi mi wtedy z oczu jak dzisiaj. Tym sposobem znowu sobotni wieczór spędzam samotnie...
   Maja zaczyna się przyzwyczajać do rytmu dnia. W nocy śpi, budzi się rano z nami, w dzień w większości jest aktywna. Koło południa robi się marudna, czeka wtedy na spacer, który oczywiście przesypia, a wieczorem koło siódmej czeka na kąpiel. I nie da rady uśpić ją wieczorem bez kąpieli, ani trochę przesunąć ją w czasie. Zupełnie jakby znała się na zegarku? Jedynie czego nie możemy ustabilizować to pór karmienia w dzień. Maja mogłaby jeść non stop... I dzięki temu raczej nie można powiedzieć o niej kruszynka...

środa, 14 grudnia 2011

Król Kubuś

Dziś wizyta u Kuby w przedszkolu. Przedstawienie i Wigilia dla rodziców. Bardzo miło i sympatycznie. Kubuś uczył się swojej roli dosyć długo, jednak na przedstawieniu nie dał plamy i nie pomylił się ani razu, choć do nauki miał dosyć dużo.  Niektóre dzieci były tak stremowane, że w ogóle nie wystąpiły albo zapominały tekstu, jednak nie Kuba. On był w swoim żywiole jak zawsze. A po pokazie i życzeniach zaprosił mnie i mamę do stolika, poczęstował ciasteczkami, spytał czy chcemy herbatkę (chociaż była tylko dla dzieci) po czym sam zasiadł do stołu i zaczął pochłaniać wszystkie słodycze jakie miał w zasięgu ręki. Tak jakby w życiu nie zjadł żadnego ciastka. A przecież D. pracuje w hurtowni słodyczy więc co chwila coś przynosi do domu..
A to król Kubuś w towarzystwie pozostałych dwóch króli
(zastanawiałam się czy dziecko po prawej stronie widziało cokolwiek?) 




Majusia w tym czasie została z tatą i dała mu nieźle popalić. Co prawda udało się mu ją nakarmić z butelki, ale po chwili wszystko zwróciła z powrotem . D. dzwonił do mnie już po godzinie czy przypadkiem już nie wracam, bo Maja dopominała się, dosyć głośno zresztą, o cycusia.  Nie było mowy o żadnych herbatkach, smoczkach. Więc chcąc nie chcąc trzeba było szybko wracać do domu. Nie było mowy już o żadnych zakupach. Bidulka zasnęła w końcu u taty na rękach i tak siedzieli  dopóki nie wróciłam. Obudziła się od razu jak mnie usłyszała po czym na jej twarzy pojawił się wielki bezzębny  uśmiech... 

A to zdjęcie Kubusia znalezione przypadkiem w komputerze, miał wtedy jakieś siedem miesięcy  :
 Ach, kiedy to było...

wtorek, 13 grudnia 2011

Jak pracują biura rachunkowe

We wtorek minął miesiąc odkąd jestem na macierzyńskim, a dzisiaj dowiedziałam się,że mój szef nie przekazał jeszcze papierów księgowej. Żeby nie było, dostarczyłam mu je  odrazu po otrzymaniu od szpitala!!! Jak się okazało mój roztargniony szef zapomniał przekazać całej teczki z wszystkimi papierami za listopad, między innymi zwolnienia kolegi. .. Księgowej natomiast nie chciało się zadzwonić bezposrednio do mnie, chociaż posiada mój numer telefonu. gdyby nie przypadek, do tej pory nie wiedziałbym o tym i dziwiła sie dlaczego konto jest puste. A właśnie wczoraj tam z ciekawości zajrzałam , bo  pieniążki z ZUSu powinny już być. No ale w tej sytuacji poczekam sobie jeszcze trochę. Becikowe tez się przeciąga ponieważ czekamy na nadanie numeru PESEL ( czeka się trzy tygodnie ).Dopiero z nim można złożyć stosowne papiery.  I z czego tu żyć? Zwłaszcza, że święta za pasem...
Tym sposobem mój D. zamiast spędzać z nami czas jeździ i załatwia to, co dawno powinien był zrobić kto inny. Tyle w tym dobrego, że ja nie muszę ciągać Mai i załatwiać tego sama.
A Maja... Maja ma dzisiaj jeden z tych lepszych dni. Prawie w ogóle nie ulewa, jest spokojna, śpi większość czasu. Nie mogę tylko dojść od czego to zależy. Przez ostatni czas mój jadłospis jest cały czas taki sam ze względu na wysypkę na buzi Mai. Rytm dnia mamy ciągle taki sam, gości na razie nie zapraszamy. No chyba że sami się wproszą, mam tu na myśli moją mamę. W nocy miała tylko jedną małą przerwę w spaniu ok 2-3. Później dospała do 7 rano, co ostatnio się nie zdarzało za często. Nie mogę doczekać się kiedy jej pory spania się trochę unormują. Zaczyna mi się marzyć przynajmniej sześć- siedem godzin nieprzerwanego snu. Podziwiam D.,że w nocy pozostaje nie wzruszony na płacz swojej córki i śpi w najlepsze.
Prezent dla Kuby mam już z głowy. Właśnie dziś kurier przyniósł paczkę. Z D. umówiliśmy się,że w tym roku, ze względu na duże wydatki (szczepienia Mai, reszta wyprawki itp.) nie będziemy kupować sobie nic. Pozostaje mi tylko prezent dla chrześnicy i drobne upominki dla mamy i brata, ponieważ spędzamy z nimi Wigilię.
Co do Wigilii , to ostatnio zastanawiałam się co mama karmiąca może zjeść? Czy może mam przynieść własną wałówkę? Zupa grzybowa- odpada, pierogi z kapustą- odpadają, karp smażony- odpada, kapusta z grochem- odpada. Na to co będzie nie mam wpływu ponieważ przychodzimy do mamy na gotowe, a potrawy są zawsze co roku takie same. Może trochę makiełek? No ale czego się nie robi dla dziecka. Obejdziemy się smakiem...

poniedziałek, 12 grudnia 2011

Ach te prezenty...

 Dziś spędzamy cały dzień same. Kuba w przedszkolu, odbiera go babcia i nocuje u niej, a D. pojechał do Krakowa w "bardzo ważnej sprawie". Odbiera kolegę z lotniska... Jak zawsze na każde zawołanie. A myślałam, że spędzi ten tydzień z nami z uwagi na to, że ma urlop. Ale z tego co słyszę ma już inne plany. Ach ci faceci...
Maja ma kolejny z tych bezsennych dni. Spała jedynie na spacerze. Dziękuję temu, kto wymyślił gotowe obiady. bez nich byśmy chyba zapomnieli co to w ogóle jest obiad. Ciężko jest ugotować cokolwiek z niemowlakiem na rękach. Zwłaszcza, kiedy ten niemowlak sam najchętniej jadłby cały czas.
Moja rodzina, głównie mama, wpadła już w wir świątecznych przygotowań. Jak zwykle największym problemem nie jest co przygotować do jedzenia, co roku przecież zestaw dań jest taki sam,  ale jest nim zakup prezentów,  głównie dla dzieci. Więc zaczęły się telefony z pytaniami co chciałby dostać mój pięciolatek, oczywiście od Mikołaja. Bo o ile z Mają, z uwagi na jeszcze mały zakres jej oczekiwań jak i skromną ilość posiadanych zabawek, który na razie ogranicza się do karuzeli na łóżeczko, o tyle zakup prezentu dla starszego, wszystko już posiadającego dziecka, stanowi nie lada wyzwanie nawet dla mnie. Moje dziecko spytane o to co chciałoby dostać od Mikołaja, codziennie wymyśla co innego. A problem z nim jest taki, że on tak naprawdę nie bawi się zabawkami. Za to własnymi dziwnymi znaleziskami bardzo chętnie, może to być zestaw nakrętek od butelki, ulotki które dostał osobiście w jakimś sklepie, żelki, które ukradkiem podbierze, mój zegarek itp. Typowe zabawki natomiast są fajne o ile są nowe. Inną sprawą jest to, że Kuba z zamiłowaniem rozbiera wszystko na części pierwsze, ale nigdy nie składa później z powrotem tych rzeczy.  Zbieramy je później my, albo odkurzacz, z całego mieszkania. I czasem ciężko jest opanować złość, kiedy niszczy kolejną zabawkę kupioną za ciężko zarobione pieniądze. Nie pomaga tu tłumaczenie, że są dzieci, które nic nie mają, których rodziców nie stać na zakup wymarzonej zabawki. Pokusa jej rozebrania i zobaczenia co jest w środku jest dla niego większa. A kiedy już zaspokoi swoją ciekawość, dana rzecz traci na swojej atrakcyjności.

niedziela, 11 grudnia 2011

Kilka słów na wstępie...

Mam 27 lat, jestem szczęśliwą mamą dwójki nieprzewidywalnych dzieci- przedszkolaka Kuby i maleńkiej, w tej chwili miesięcznej Mai . Co jeszcze? W tej chwili nie pracuję, siedzę w domu i staram się ogarnąć cały ten bałagan, a dwójka małych dzieci plus jedno duże, niby dorosłe, potrafi zrobić całkiem niezły.Ale tak naprawdę to mi to nie przeszkadza. Wszystko wynagradza mi uśmiech mojej małej córeczki lub słowa " kocham cię mamusiu" starszego synka. I świadomość,że ten stan rzeczy nie będzie trwał wiecznie, bo kiedyś trzeba będzie wrócić do pracy i  znów wpaść w rytm praca-dom-praca.
 Z moimi dziećmi każdy nowy dzień przynosi wiele zaskakujących i niespodziewanych zdarzeń, czasem pozytywnych czasem troszkę mniej, ale na pewno żaden z tych dni nie jest nudy i powtarzalny. A moje najmłodsze codziennie zaskakuje mnie nowymi umiejętnościami, na razie maleńkimi,bo jest jeszcze taka malutka. Dlatego własnie postanowiłam pisać tego bloga, żeby żadna z tych chwil nie poszła w niepamięć i żebym za parę lat mogła usiąść i powspominać jak to było kiedyś a może nawet przeczytać co ciekawsze fragmenty moim dzieciom, kiedy będą już duże. Im własnie dedykuję tego bloga, bo są największym szczęściem jakie  spotkało mnie w życiu.

Rodzinna niedziela

Dzień upływa bardzo miło, był rodzinny spacer, D. postarał się nawet i zrobił rano śniadanie a potem pomagał przy obiedzie, co nie często mu się ostatnio zdarza. Maja ma dzisiaj tylko jakiś kiepski dzień. Nie bardzo chce spać, za ta jeść mogłaby cały czas, a przez to na okrągło leje jej się mleko z buzi. I jak przystało na  prawdziwą kobietę, przebiera się co godzinę . Mała strojnisia. To akurat u niej normalne. Ilość jej rzeczy do prania rośnie w łazience w zastraszającym tempie. Mam nadzieję, że to ulewanie szybko minie, bo wyraźnie utrudnia jej to spokojne spanie. Szkoda mi jej strasznie kiedy widzę jak walczy, żeby nie oddać ani odrobinki jej ulubionego mleczka. Ale w jej przypadku nic z polecanych metod nie pomaga.A że przybiera na wadze całkiem nieźle, więc nie każą nam nic z tym robić, że niby taki jej urok.
Więc my obie spędzamy cały dzień karmiąc, przewijając i przebierając się, za to chłopaki wyciągnęli swoje ulubione zabawki, czyli wszelakie młotki, śrubokręty, wiertarki itp. i walczą z czymś w łazience. Aż boję się tam zajrzeć.
A to zdjęcia z naszego dzisiejszego spaceru





Założyłam tego bloga z nadzieją,ze znajdę codziennie choć chwilę czasu, żeby napisać choć parę słów, ale teraz widzę, że nie będzie to wcale takie łatwe jak myślałam. Moja rodzinka skutecznie absorbuje całą moją uwagę. Nawet teraz mój D. narzeka że zamiast usiać wkońcu z nim teraz kiedy najmłodsze usnęło a starszy się w końcu czymś zajął, siedzę przy komputerze. Dopytuje się już z kim tak piszę. Nie ma to jak zazdrość.. A więc kończę na dzisiaj i uciekam skorzystać z tych paru chwil sama na sam z moim D.

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...