czwartek, 29 marca 2012

sobota, 24 marca 2012

Dziś pojechaliśmy się trochę podotleniać na wieś do rodziców D. A że pogoda dopisała większość czasu spędziliśmy na dworze. Uwielbiam zapach lasu i tą wszechobecną ciszę, o którą tak trudno w mieście...
A i dziadkowie też zadowoleni z wizyty, bo dawno nie byliśmy. 

Oczywiście aparat został w domu więc zdjęć brak, ale wstawiam takie tam domowe :-)


Tu czekamy aż tata naleje wodę do wanienki :







Wygłupy z bratem:











 A tak wygląda Kuba po zjedzeniu kanapki z Nutellą:


Coraz wyżej...




środa, 21 marca 2012

Nasz pierwszy wiosenny spacer

 Oczywiście nie licząc wycieczek do przychodni. Ale tych nie można było nazwać spacerem, bo przychodnię mamy 
dwa kroki od domu. 
Chociaż słońce nam nie dopisało, to i tak w powietrzu czuć już wiosnę. No i temperatura plus 15 stopni.... :-))))
Plac zabaw też już zaliczony...

 A tak przy okazji. Jak ubieracie swoje młodsze dzieci w taką pogodę, bo ja zupełnie nie wiem jak mam to robić. Czy nie za wcześnie na wiosenną kurtkę dla takich maluszków?

niedziela, 18 marca 2012

Tydzień wyjęty z życia

Powoli wracamy do formy. Kuba już wykurowany, Maja jeszcze trochę pokasłuje i ma chrypkę ale już jest o niebo lepiej... A muszę powiedzieć, że nie było z nią łatwo. Tydzień spędziła praktycznie cały czas na rękach. Nawet w nocy były pobudki. Maja nie chciała ani jeść, ani się bawić, nic tylko marudzenie. Ale co tu się jej dziwić... Jutro kontrola u lekarza. Zobaczymy. 
My z D. też już praktycznie zdrowi. Bo złapało nas wszystkich bez wyjątku. 
Zazdrościmy tylko tym wszystkim spacerującym po dworze i cieszącym się początkami wiosny, bo my widzimy to tylko przez okno. Ale przecież to dopiero początek ciepłych dni i na pewno jeszcze zdążymy się nią nacieszyć. Już nie mogę doczekać się spacerów bez tych wszystkich grubych kurtek, kombinezonów, szalików, czapek, kocy  itp...

Kocham wiosnę:-)))

Szkoda tylko, że u nas tak kiepsko się zaczęła...


A to dzisiejsze. Trochę nam Maja wymizerniała...



środa, 14 marca 2012

Szpital cd.

Dzisiaj byliśmy na kolejnej wizycie u lekarza z Mają. W nocy dostała wysokiej gorączki. Po podaniu syropu przeszło na ok 4 godz i rano z powrotem to samo. W dodatku nie chciała jeść ani pić. W końcu skończyło się na antybiotyku... A już myślałam, że tego unikniemy :-(((
Mamy tylko problem z podawaniem leków, bo Maja nie chce tego połykać. Albo się krztusi, mimo tego, że podaję po trochu, albo większa część wypływa bokiem...  
Kontrola w piątek i zobaczymy wtedy co dalej...

wtorek, 13 marca 2012

Szpital i kupa strachu

Szpital mamy w domu już od soboty. A dzisiaj taki prawdziwy musieliśmy też odwiedzić z Mają. Ale na szczęście skończyło się tylko na strachu. Kuba choruje od soboty,kaszle, smarka, gorączkuje, od poniedziałku bierze antybiotyk, bo niestety było coraz gorzej. Mają dopadło wczoraj. Na szczęście tylko katar, ale i tak wczoraj postanowiliśmy udać się z nią do lekarza. Wczoraj było ok, więc wróciliśmy do domu bez żadnych leków. Ale dzisiaj od rana temperatura podskoczyła do 37,6. Niby nie tragedia, ale Majka też odmówiła jedzenia i przespała cały ranek i przedpołudnie. Więc znowu wybraliśmy się do lekarza. Skończyło się na skierowaniu do szpitala, ponieważ Pani Doktor stwierdziła, że nie  podejmie się leczenia tak małego dziecka. Szczena mi opadła jak to usłyszałam, ale co zrobić. Trzeba było jechać. Kubę odtransportowaliśmy do babci i pojechaliśmy do wskazanego szpitala. 
'Najpierw czekaliśmy półtorej godziny na izbie przyjęć, ponieważ lekarka badająca dzieci jednocześnie odbierała telefony, szukała miejsc i łóżek dla przyjmowanych dzieci oraz załatwiała konsultacje.... Osłuchowo było ok, ale dostaliśmy skierowanie na RTG płuc. Czekaliśmy na nie ok 40 mn. później z 15 mn na wynik.  W między czasie Mai przypomniało się o jedzeniu, więc była przerwa na karmienie. A później kolejne półtorej godz z wynikami do wyżej wspomnianej lekarki.
Nie wiem jak moje dziecko to wytrzymało. Na szczęście w szpitalu wrócił jej humor i obyło się bez większej awantury. A najlepsze było to, że nie wiedzieliśmy do końca czy w ogóle są miejsca w szpitalu, czy odeślą nas gdzie indziej (już  raz tak miałam z Kubą, tylko on miał 40 stopni i ciężkie zapalenie płuc i nigdzie nie było miejsc) ponieważ "uprzejma" pani recepcjonistka powiedziała, że nie ma czasu sprawdzić, będziemy się martwić jeśli będzie potrzeba.
Pani doktor, dosyć sympatyczna i rzeczowa, po zapoznaniu się z wynikami stwierdziła, że oprócz kataru nic więcej Mai nie dolega. Odetchnęliśmy z ulgą... Kazała podawać Cebion. Ibum przez trzy dni i robić inhalacje z soli morskiej trzy razy dziennie. I mam nadzieję, ze na tym się skończy...
Kuba też już lepiej. Swoją drogą to uświadomiłam sobie, że nie pamiętam kiedy Kuba był ostatnio chory a co dopiero kiedy ostatnio brał antybiotyk... 
No i chyba zmieniamy lekarza. Tylko na jakiego...?


wtorek, 6 marca 2012

4 miesiące

Maja ma już cztery miesiące. I muszę przyznać, że przez ostatni miesiąc zmieniła się bardzo. Jeszcze niedawno mieliśmy w domu maleństwo, które tylko jadło albo spało, szybko się męczyło, często marudziło. A teraz to maleństwo zamieniło się w ciekawą świata, towarzyską, uśmiechniętą, wiecznie zaczepiającą nas i coraz sprawniejszą osóbkę, która zawładnęła kompletnie i już nieodwołalnie naszymi sercami. Nawet i Kuby.
A więc, tak dla pamięci, czteromiesięczna Maja:
- lubi leżeć na brzuszku, opiera się przy tym  na przedramionach, 
-uśmiecha się do nas cały czas,
-zaczyna śmiać się na głos,
-doskonale rozpoznaje mamę,tatę i brata,
-przesypia całe noce, w dzień śpi mało i krótko,
-uwielbia do nas gadać,
-z wielką uwagą obserwuje siebie, najpierw były tylko rączki, teraz  najczęściej nóżki,
-wszystko ogląda, gdy coś jej wpadnie w oko, przypatruje się temu z wielką uwagą,
-waży (wg naszej domowej wagi, metodą ważenia z Mają i bez Mai) 6800kg,
-mierzy ok 64-65cm,
-próbuje pełzać na brzuchu, na razie robi tylko kółka,
-przekręca się na boczki, wieczorem jak zaśnie potrafi przekręcić się na brzuch, ale tylko przez sen,
-interesuje się bardzo naszym jedzeniem, zwłaszcza wszelkimi kubkami, z uwagą przygląda się jak my jemy,
-chwyta zabawki, wyciąga po nie rączki, ale szybko wyrzuca jeśli straci je z oka,
-jeśli nie zabawki, łapie się za rączki, chwyta śliniak i pakuje go do buzi, 
-dopomina się aby do niej przyjść, wziąć na rączki lub po prostu z nią pogadać,
-przy jedzeniu rozgląda się na boki, przez co je krócej, ale częściej, nie daj Boże mama ma jakąś ciekawą koszulkę....albo nagle przypomina sobie, że dawno ze mną nie gadała, musi to nadrobić, a najczęściej przerywa jedzenie aby przesłać mi cudowny mleczny uśmiech,
-rwie się do siadania, jak tylko chwyci nas obiema rękami, podciąga się do góry, 
- dalej na rękach czuje się najlepiej,
-smoczka zastępuje swoją własną piąstką, a czasami kciukiem, 
-zaczyna zasypiać sama, podczas zabawy, albo przytulona do pieluszki.

Ale się rozpisałam... :-)))


niedziela, 4 marca 2012

Do niedawna leżenie na brzuchu kończyło się płaczem, bądź co najmniej marudzeniem...



a ostatnio kończy się tak:



A najlepiej leży się na golasa:





Tu czekała na nowe śpiochy po obsikaniu poprzednich. 
Swoją drogą to zawsze myślałam, że tylko chłopaki potrafią sikać tak, żeby pampers był suchy a reszta już nie. Ale myliłam się. Maja też potrafi...

czwartek, 1 marca 2012

Cóż mogło tak bardzo zainteresować Maję, że zajęło ją na dobre pół godz...?




Nie, to nie jakaś zabawka, nie jakaś ciekawa rzecz, to też nie mama chociaż usilnie próbowała zwrócić na siebie uwagę córki...


Bo najciekawszą rzeczą (osobą) okazała się...

 ona sama... ;-)))



Ostatnio to jest jej główne zajęcie....


Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...